czwartek, 9 sierpnia 2012

between_silence


Mam na imię Nadia, mieszkam w Polsce, jestem zwykłą osiemnastolatką i jak każda dziewczyna w moim wieku, mam problemy, moje życie nie jest tak kolorowe i beztroskie jak kiedyś. Cofnijmy się w czasie, do momentu w którym byłam szczęśliwą trzynastolatką, nie mającą żadnych zmartwień. Podstawówka – bezkonkurencyjnie najlepszy okres w moim życiu. W szkole byłam bardzo lubiana. Miałam mnóstwo znajomych i przyjaciół. Nikt nie zwracał uwagi na to w co kto się ubiera, czy jaki stan konta mają jego rodzice. Nie jestem bardzo zamożna, w tedy nikogo to nie obchodziło. Nigdy nie lubiłam dokuczać, ani poniżać innych. Byłam w tedy małą, wiecznie uśmiechniętą szatynką z przyjacielem u boku Zain’em. Byliśmy przyjaciółmi odkąd pamiętam. Mieszkaliśmy niedaleko siebie, na obrzeżach Krakowa. Rodzina Malików przeprowadziła się tutaj kilkanaście lat temu, więc dorastaliśmy razem. Pomiędzy naszymi domami była wydeptana dróżka, która prowadziła przez łąkę do naszych domów. Każdą wolną chwilę po szkole spędzaliśmy razem, grając w karty czy wymyślając nowe zabawy. Zain miał trzy siostry, które były także moim rodzeństwem. Nie  łączyły nas więzy krwi, mimo to oni należeli do mojej rodziny, a ja do ich. Od zawsze zastępowali mi rodzeństwo którego nie miałam.  Pewnego dnia, a był to jeden z ostatnich dni spędzonych w tej szkole, gdy wracałam do domu autobusem, razem z moim najlepszym przyjacielem, obserwując gimnazjalistów śmiejących się ze staruszki, obiecaliśmy sobie, że nigdy się nie zmienimy i zawsze będziemy się przyjaźnić. Jednak w gimnazjum wszystko się zmieniło. Po części ja też. Cieszyłam się, że nie rozstanę się z moją dawną klasą, tak bardzo się z nimi zżyłam. Moja radość nie trwała długo. W niedługim czasie przekonałam się, że w nowej szkole rządzą inne prawa niż w poprzedniej. Od początku moja klasa, nie cała, ale większa połowa stała się moim przekleństwem i utrapieniem. Zaczęto mi dokuczać z powodu mojego wyglądu. Wcale nie uważam się za piękność, ale podobam się sobie, przynajmniej w tej chwili, w tamtym czasie nienawidziłam siebie, tak bardzo jak osób które mnie tępiły. Każde słowo wypowiadanie z ich ust w moim kierunku zostawiało w moim wnętrzu jedną ranę. Było ich tak dużo, że mogłam śmiało powiedzieć, iż w środku nie istniałam. Iskierki szczęścia widziane kiedyś w moich oczach już dawno wygasły bezpowrotnie. Byłam w kompletnej rozsypce, jednak nie dawałam tego po sobie poznać. Na zewnątrz starałam się sprawiać iluzję dawnej siebie. Czułam, że popadam w depresję, po powrocie do domu zalewałam się łzami. Jednak nigdy nie chciałam ze sobą skończyć, nie popadłam w nałogi, nie okaleczałam się. Moja wewnętrzna siła zadziwiała mnie. Wiele osób w mojej sytuacji próbowałoby ‘ze sobą skończyć’. Jednak ja wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Wiedziałam, że muszę wytrzymać i to się kiedyś skończy. Znalazły się też osoby, których wcześniej nie zauważałam, ale w tej trudnej dla mnie chwili znalazłam w nich oparcie. Wspierały mnie w każdym momencie i zawsze stały za mną murem. Laura i Karolina są moimi przyjaciółkami do dziś. Co do Zain’a w gimnazjum zaczęliśmy się od siebie oddalać. Już nigdy między nami nie było takiej więzi jak kiedyś. Dużo czasu spędzałam z dziewczynami, z Zain’em rozmawiałam tylko czasami na przerwach. Już nie odwiedzaliśmy się tak często jak kiedyś. Nasza ścieżka, kiedyś wydeptana, dziś zagrodzona ogrodzeniem nowych sąsiadów. Po zakończeniu ostatniej klasy gimnazjum poczułam się w końcu wyzwolona od przezwisk i obelg kierowanych w moim kierunku. Nie dostałam się do szkoły, którą sobie wymarzyłam, ale nie narzekam. Dziewczyny chodzą do tam gdzie ja, niestety do innej klasy, ale nasza przyjaźń trwa do dziś. Z Zain’em nie widujemy się prawie w ogóle. Poszedł do najlepszego liceum w Krakowie. Wcale mnie to nie dziwiło, bo zawsze dużo czasu poświęcał na naukę. W liceum wszystko się zmieniło. Poznałam wielu wspaniałych ludzi. Już nikt się nade mną nie znęca, nie poniża. Wszyscy z klasy wspierają się nawzajem, nie oceniają po pozorach. Moje włosy z brązowych za jednym zamachem zmieniły się na kruczo czarne, teraz sięgają mi do pasa, nie tak jak dawnej do ramion. Jestem bardziej pewna siebie. Można powiedzieć, że jestem szczęśliwa, jednak w moich oczach nigdy nie będzie tych iskierek szczęścia, które zniknęły kilka lat temu. Wcale nie zapomniałam o tych gorszych chwilach, jednak chcę zostawić je za sobą i nigdy do tego nie wracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz