Mam na imię Nadia, mieszkam w Polsce, jestem zwykłą
osiemnastolatką i jak każda dziewczyna w moim wieku, mam problemy, moje życie
nie jest tak kolorowe i beztroskie jak kiedyś. Cofnijmy się w czasie, do
momentu w którym byłam szczęśliwą trzynastolatką, nie mającą żadnych zmartwień.
Podstawówka – bezkonkurencyjnie najlepszy okres w moim życiu. W szkole byłam
bardzo lubiana. Miałam mnóstwo znajomych i przyjaciół. Nikt nie zwracał uwagi
na to w co kto się ubiera, czy jaki stan konta mają jego rodzice. Nie jestem
bardzo zamożna, w tedy nikogo to nie obchodziło. Nigdy nie lubiłam dokuczać,
ani poniżać innych. Byłam w tedy małą, wiecznie uśmiechniętą szatynką z
przyjacielem u boku Zain’em. Byliśmy przyjaciółmi odkąd pamiętam. Mieszkaliśmy
niedaleko siebie, na obrzeżach Krakowa. Rodzina Malików przeprowadziła się
tutaj kilkanaście lat temu, więc dorastaliśmy razem. Pomiędzy naszymi domami
była wydeptana dróżka, która prowadziła przez łąkę do naszych domów. Każdą
wolną chwilę po szkole spędzaliśmy razem, grając w karty czy wymyślając nowe
zabawy. Zain miał trzy siostry, które były także moim rodzeństwem. Nie łączyły nas więzy krwi, mimo to oni należeli
do mojej rodziny, a ja do ich. Od zawsze zastępowali mi rodzeństwo którego nie
miałam. Pewnego dnia, a był to jeden z
ostatnich dni spędzonych w tej szkole, gdy wracałam do domu autobusem, razem z
moim najlepszym przyjacielem, obserwując gimnazjalistów śmiejących się ze
staruszki, obiecaliśmy sobie, że nigdy się nie zmienimy i zawsze będziemy się
przyjaźnić. Jednak w gimnazjum wszystko się zmieniło. Po części ja też.
Cieszyłam się, że nie rozstanę się z moją dawną klasą, tak bardzo się z nimi
zżyłam. Moja radość nie trwała długo. W niedługim czasie przekonałam się, że w
nowej szkole rządzą inne prawa niż w poprzedniej. Od początku moja klasa, nie
cała, ale większa połowa stała się moim przekleństwem i utrapieniem. Zaczęto mi
dokuczać z powodu mojego wyglądu. Wcale nie uważam się za piękność, ale podobam
się sobie, przynajmniej w tej chwili, w tamtym czasie nienawidziłam siebie, tak
bardzo jak osób które mnie tępiły. Każde słowo wypowiadanie z ich ust w moim
kierunku zostawiało w moim wnętrzu jedną ranę. Było ich tak dużo, że mogłam
śmiało powiedzieć, iż w środku nie istniałam. Iskierki szczęścia widziane
kiedyś w moich oczach już dawno wygasły bezpowrotnie. Byłam w kompletnej
rozsypce, jednak nie dawałam tego po sobie poznać. Na zewnątrz starałam się
sprawiać iluzję dawnej siebie. Czułam, że popadam w depresję, po powrocie do
domu zalewałam się łzami. Jednak nigdy nie chciałam ze sobą skończyć, nie
popadłam w nałogi, nie okaleczałam się. Moja wewnętrzna siła zadziwiała mnie.
Wiele osób w mojej sytuacji próbowałoby ‘ze sobą skończyć’. Jednak ja
wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Wiedziałam, że muszę wytrzymać i to się
kiedyś skończy. Znalazły się też osoby, których wcześniej nie zauważałam, ale w
tej trudnej dla mnie chwili znalazłam w nich oparcie. Wspierały mnie w każdym
momencie i zawsze stały za mną murem. Laura i Karolina są moimi przyjaciółkami
do dziś. Co do Zain’a w gimnazjum zaczęliśmy się od siebie oddalać. Już nigdy
między nami nie było takiej więzi jak kiedyś. Dużo czasu spędzałam z
dziewczynami, z Zain’em rozmawiałam tylko czasami na przerwach. Już nie
odwiedzaliśmy się tak często jak kiedyś. Nasza ścieżka, kiedyś wydeptana, dziś
zagrodzona ogrodzeniem nowych sąsiadów. Po zakończeniu ostatniej klasy
gimnazjum poczułam się w końcu wyzwolona od przezwisk i obelg kierowanych w
moim kierunku. Nie dostałam się do szkoły, którą sobie wymarzyłam, ale nie
narzekam. Dziewczyny chodzą do tam gdzie ja, niestety do innej klasy, ale nasza
przyjaźń trwa do dziś. Z Zain’em nie widujemy się prawie w ogóle. Poszedł do
najlepszego liceum w Krakowie. Wcale mnie to nie dziwiło, bo zawsze dużo czasu
poświęcał na naukę. W liceum wszystko się zmieniło. Poznałam wielu wspaniałych
ludzi. Już nikt się nade mną nie znęca, nie poniża. Wszyscy z klasy wspierają
się nawzajem, nie oceniają po pozorach. Moje włosy z brązowych za jednym
zamachem zmieniły się na kruczo czarne, teraz sięgają mi do pasa, nie tak jak
dawnej do ramion. Jestem bardziej pewna siebie. Można powiedzieć, że jestem
szczęśliwa, jednak w moich oczach nigdy nie będzie tych iskierek szczęścia,
które zniknęły kilka lat temu. Wcale nie zapomniałam o tych gorszych chwilach,
jednak chcę zostawić je za sobą i nigdy do tego nie wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz