sobota, 28 lipca 2012
#10
Minęła godzina, a Will i Nataniel niewiele mieli mi do pokazania. Ja, nie mając nic innego do roboty, obserwowałam ich obu; w szczególności skupiłam się na oczach Willa, które przy czytaniu starożytnego tekstu rozjarzyły się ogniem skupienia, i na mięśniach jego przedramion, które napinały się, kiedy przewracał kolejne kartki. Wreszcie zamknął pierwszą z dwóch książek napisanych po łacinie i sięgnął po tę, w której spisano starożytną wiedzę sumeryjską. Niedługo potem niespodziewanie uderzył dłonią w otwartą stronę, aż podskoczyłam. - Mam! - oznajmił i spojrzał na mnie wyraźnie ożywiony, lecz ja tylko wzruszyłam ramionami. Nie doczekawszy się żadnej innej reakcji, kontynuował: - Enshi, Pan Dusz. Ten, który daje i odbiera oddech życia. - Oddech życia? - mruknęłam. - To brzmi trochę zbyt filozoficznie jak na sobotnie popołudnie. - Kimkolwiek jest ten Enshi, jest to coś tak wielkiego, jak się spodziewaliśmy - powiedział Will po przeczytaniu kolejnego fragmentu tekstu.
- Co tam masz? - zapytał Nataniel, zaglądając mu przez ramię. - Tu jest napisane, że Enshi to uśpiona istota, bóg życia, który pozostaje pod władzą Enkiego, najwyższego boga na ziemi według mitologii sumeryjskiej. Wiele starożytnych cywilizacji mylnie brało potężnych kosiarzy za swoich bogów, a zatem może to być jedno z prawdopodobnych źródeł ich pochodzenia. Jest związany z tym symbolem. - Przysunął książkę i pokazał stronę mnie i Natanielowi. Widniał na niej rysunek trzech okręgów ułożonych jak na planszy gry w rzutki z czterema punktami umieszczonymi horyzontalnie w ich środku i z dwoma pionowymi księżycami zwróconymi do siebie. - Pieczęć Azraela - wyjaśnił Nataniel. - Czy z tekstu wynika, że Enshi służy niszczycielowi? - Tak przypuszczam - odpowiedział Will grobowym głosem. - Azrael jest aniołem śmierci, ale nie archaniołem -już nie. Archaniołowie stoją najwyżej w anielskiej hierarchii i mają największą moc. Jeśli Enshi jest kosiarzem, to kosiarzem anielskim. Nie ma takiej możliwości, żeby kosiarz demoniczny służył aniołowi. Kłóciłoby się to z naturą kosiarzy i z tym wszystkim, czego ich nauczono. Próbowałam zrozumieć, o czym mówią, ale aż mi się od tego zakręciło w głowie. - Kosiarz anielski? Niszczyciel? Aniołowie? O czym wy mówicie? Will zerknął na Nataniela, lecz ten odwzajemnił się kamiennym spojrzeniem, jakby nie chciał odpowiadać na to pytanie. Wkurzałam się, kiedy wymieniali między sobą te swoje spojrzenia. Czułam się wtedy jak
niegrzeczne dziecko, które przysłuchuje się rozmowie dorosłych. - Tak, aniołowie - wyjaśnił Will. - Przeciwieństwo upadłych. Przyglądałam mu się uważnie, zszokowana tym, co mówił. - Chcesz powiedzieć, że aniołowie istnieją naprawdę? Upadli to demony, tak? Czy to znaczy, że Bóg istnieje? I szatan? Will wziął głęboki oddech. - Tak. Lucyfer zbuntował się przeciwko Bogu i przegrał Pierwszą Wojnę, o czym już się pewnie dowiedziałaś w którymś momencie swojego życia. Bóg wygnał Lucyfera z nieba i strącił go do piekła, lecz jego wojna spadła na ziemię. Aniołowie, którzy przyłączyli się do Lucyfera, stali się demonami - upadłymi. Dwoje z nich zrodziło szkaradne dzieci, których potomków znamy dzisiaj jako demonicznych kosiarzy. By powiększyć swoją armię przeklętych, Lucyfer posługuje się kosiarzami, którzy zbierają dla niego ludzkie dusze. Słuchałam zafascynowana. - A anielscy kosiarze? Co to za istoty? - Potomkowie grigori - wyjaśnił Will. - Nie wszyscy upadli, którzy walczyli dla Lucyfera, byli źli do szpiku kości. Bóg wierzył, że grigori mogą zostać zrehabilitowani, dlatego zostali uwięzieni w świecie śmiertelników. By odpokutować za swoją zdradę, mieli czuwać nad ludzkością. To oni sprawują pieczę nad anielską magią, nad medycyną i bramami nieba i piekła. Płodzili dzieci, lecz dzieci te nie powstały z niegodziwego ducha i okrutności, dlatego zostały anielskimi kosiarzami, związanymi z ziemią żołnierzami Boga, którzy niszczą demonicz-
nych kosiarzy i powstrzymują ich przed porywaniem ludzkich dusz. Grigori mają czterech panów, Strażników Nieba, którzy strzegą czterech stron świata. Są to Fomalhaut, strażnik północnej zimy, Regulus, strażnik południowego lata, Aldebaran, strażnik wschodniej wiosny, i Antares, strażnik zachodniej jesieni. Każdy z nich wyraża ducha swojej strony świata. - Czy spotkałeś kiedyś któregoś z grigori? - zapytałam. - Oni także walczą z demonicznymi kosiarzami? - Nie. Trudno ich zobaczyć - odparł. - Chociaż Antares, Strażnik Zachodu, mieszka w Ameryce. W Kolorado, jak sądzę. Oni raczej nie walczą. To pokojowo nastawione istoty, co nie znaczy, że słabe. -W takim razie nie jestem potomkinią żadnego z nich - stwierdziłam. - To skąd pochodzę? - Najpotężniejsi demoniczni kosiarze przewyższają liczebnością najpotężniejszych anielskich kosiarzy, dlatego Bóg potrzebował pomocy - powiedział Will. - Przeznaczeniem twoim i anielskich kosiarzy jest zapobiec Drugiej Wojnie Lucyfera, Apokalipsie. Jeśli do niej dojdzie, nastąpi Kres Dni. Twoim zadaniem jest unieszkodliwić jak najwięcej demonicznych kosiarzy. Najskuteczniejszą bronią w walce z nimi jest anielski ogień, tyle że anielscy kosiarze nie dysponują tą mocą, bo ich przodkami są upadli aniołowie. Nie wiemy, kim ty jesteś. Nie jesteś kosiarzem i masz ludzkie ciało. Po prostu pojawiłaś się i wszyscy cię zaakceptowaliśmy. A kiedy kosiarz cię zabija, nie może porwać twojej duszy. Odradzasz się i znowu walczysz, jakby twoja dusza była na to odporna. Przygryzłam wargę i zmusiłam się, by mu uwierzyć, choć wątpliwości wciąż czaiły się w zakamarkach mojego umysłu. Przypomniał mi się piątek, wi-
zyta w łazience, kiedy dziwne czarne linie wypełzły na mojej twarzy i potem nagle zniknęły. Nie mogłam zapomnieć strasznych koszmarów. Czy byłam jednym z upadłych? Nie, skoro potrafiłam wzbudzić anielski ogień. Nie mogłam jednak pozbyć się dręczącego niepokoju, że w moim wnętrzu czai się coś mrocznego, coś straszniejszego niż myśl o Drugiej Wojnie Lucyfera i o końcu świata. - A jeśli się mylisz? - zapytałam. - Jeśli jestem kosiarzem? - Nie jesteś - zapewnił mnie Will. - Zaufaj mi. Spojrzałam na dziwny symbol Azraela. - A zatem istnieją dobrzy i źli kosiarze. Ci dobrzy służą aniołom, a źli upadłym? Nataniel skinął głową. - Ogólnie mówiąc, tak. - A ja zabijam tych złych? - zapytałam. - Demonicznych kosiarzy. - „A gdybym zabijała dobrych?" - zastanawiałam się przez chwilę i zaraz poczułam ucisk w żołądku. Will skierował na mnie swoje niewzruszone spojrzenie. -Walczymy tylko z demonicznymi kosiarzami. - Ty jesteś czymś w rodzaju sekretnej broni aniołów -dodał Nataniel. - Twoja obecność w tej wojnie pozwala utrzymać równowagę. - A może burzy równowagę? - Nie chciałam odgrywać roli adwokata diabła - bez żadnych aluzji - ale musiałam w pełni zrozumieć, kim lub czym jestem. - Nie - zaprzeczył Nataniel. - Jest zbyt wielu demonicznych kosiarzy, by aniołowie mogli sami ich pokonać. - Czy upadli mają swojego Preliatora?
- Nie - odpowiedział i zmarszczył nos. - A może Enshi też jest Preliatorem? - zapytałam. -Demonicznym Preliatorem? Will i Nataniel spojrzeli po sobie. - Można się nad tym zastanowić, choć to mało prawdopodobne. Jednak nie da się tego wykluczyć. -Will - zaczęłam - wtedy w nocy powiedziałeś tamtemu kosiarzowi, żeby mnie nie dotykał, bo inaczej będzie musiał stawić czoło konsekwencjom. Miałeś na myśli anioły? - Tak - odparł Will. - Celem demonicznych kosiarzy jest zasiać chaos, ale istnieją pewne zasady, które tyłko nieliczni odważają się naruszyć. Zwłaszcza jeśli miałoby to oznaczać, że będą musieli stawić czoło anielskiemu żołnierzowi - to anioł stojący poniżej chóru archaniołów, taki niebiański stróż prawa, że się tak wyrażę. Nie wolno cię atakować, dopóki nie odzyskasz swojej mocy. Anielscy żołnierze pilnują, by przestrzegano tego prawa. - W takim razie demoniczni kosiarze są stworze-n i do bycia złymi? To trochę jak w świecie Disneya, gdzie zawsze musi być ten zły. Czy oni nie mogą opowiedzieć się za dobrem? Być dobrymi, jeśli zechcą? Kiedy pomyślę, że mam ich tak „eliminować", jak mówicie. .. Dla mnie to zakrawa na ludobójstwo. Will spojrzał mi prosto w oczy. - Kiedy ludzka istota zostaje pożarta przez demonicznego kosiarza, jej dusza dostaje bilet do piekła. W jedną stronę. Kosiarze przejmują nad nią całkowitą kontrolę. To tak jak w niektórych kulturach, gdzie zjada się ciała wrogów albo potężnych drapieżników, by zdobyć ich moc. Anielscy kosiarze chronią ludzkie du-
sze, lecz nie mogą nimi manipulować. Tylko Bóg powinien mieć prawo decydowania, czy dusza ma pójść do nieba, czy do piekła. - Ale chyba wszyscy nie są tacy źli - powiedziałam. - Na pewno są wśród nich i tacy, którzy sprzeciwili się porywaniu dusz dla upadłych. Will pokręcił głową. -Jedyni demoniczni kosiarze, z którymi walczyłaś, próbowali zabić także ciebie. To nasienie demonów. Zawsze byli potworami. Każda zabita przez nich osoba będzie się smażyła w piekle, przez wieczność. Zabijają niewinnych ludzi, zabijają ciebie, a my zabijamy ich. - Sama nie wiem - powiedziałam zasmucona. - Czegoś mi tu brakuje. - Co masz na myśli? Spuściłam głowę. Nie lubiłam, gdy ktoś mnie tak przyszpilał. - Nie wiem. Po prostu nie wierzę w absolutne zło... czy absolutne dobro. Nikt nie jest całkowicie dobry ani całkowicie zły. Dlaczego niektórzy z demonicznych kosiarzy nie mogą stać się dobrymi, a anielscy złymi? Jeśli Enshi jest anielskim kosiarzem, to dlaczego nie miałby pomóc demonicznym kosiarzom? Może zszedł na złą drogę. - Ellie, my nie... - Will zacisnął usta, jakby dotknięty nagłym bólem. Odwrócił wzrok. - Co jest? - zapytałam. Machnął ręką, ale nie spojrzał na mnie. - Nieważne. Nie spuszczałam z niego oczu. Zastanawiałam się, czego mi nie powiedział.
- Wracajmy do Enshiego - odezwał się Nataniel. - A zatem twierdzicie, że on służy jako anioł? - zapytałam. - Ten, którego pieczęć jest w tej książce. Azrael. Anioł śmierci. - Powiedzmy, że jeden z nich - rzucił Nataniel. - To jest ich więcej? - Pierwszy raz w życiu pożałowałam, że nie poszłam chociaż raz do szkółki niedzielnej. Mogłabym mieć choć ogólne pojęcie o tym, co Will i Nataniel próbowali mi wytłumaczyć. - Innym prawdziwym aniołem śmierci jest Sammael, ale on upadł - odparł Nataniel. - Dlaczego? - zapytałam. - Sammael sprzeciwił się Bogu, kiedy zadał się z Lilith, królową upadłych. We dwójkę są prawą i lewą ręką Lucyfera w piekle, a czasem niektórzy mylą Sammaela z samym Lucyferem. Sammael i Lilith to przodkowie demonicznych kosiarzy. Otworzyłam usta w zdumieniu. - To ich dzieci są demonicznymi kosiarzami? -Tak. - A zatem demoniczni kosiarze szukają istoty, która służy Azraelowi - powiedziałam. Nataniel wzruszył ramionami. -Jeśli Enshi rzeczywiście służy Azraelowi, to nie wiem, do czego byłby potrzebny Bastianowi. I dlaczego demoniczni kosiarze sądzą, że im pomoże. Poczułam przypływ nadziei. - Skoro jest po naszej stronie, to czy nie możemy go skłonić do pomocy? Kto mówi, że on musi być zły? -Ze słów kosiarza wynikało raczej, że wykorzystają Enshiego przeciw tobie - odrzekł Will. - A na takie ryzyko się nie piszę.
- Przepraszam, że jestem taki bezpośredni w twojej obecności, Ellie - rzekł Nataniel - ale nie ulega wątpliwości, że bez względu na to, ile razy zabiją Preliatora, on odrodzi się i zabije stu z ich szeregów za każdą duszę, którą porwali. Aż się skurczyłam. Wyrażał się bardziej dosadnie, niż się spodziewałam. - Właśnie - przytaknął Will i pochylił się do przodu. -W takim razie jakie znaczenie ma to, że Enshi się obudzi? Może i da radę zabić Ellie, lecz ona i tak odrodzi się za kilka lat. Cykl nigdy się nie skończy. - Nie wiem - odparł Nataniel i westchnął. - Czy to może mieć coś wspólnego z tym, ile czasu Ellie potrzebowała ostatnim razem, by się odrodzić? - Mam nadzieję, że nie. - Natanielu! - odezwał się cichy głos z interkomu. - Tak, Louise? - Mamy kolejną dostawę i byłoby dobrze, gdybyś ją pokwitował. - Zaraz przyjdę. - Nataniel wstał i odezwał się do nas: - Wrócę niedługo. Jeśli będziecie chcieli wyjść, to się nie krępujcie. Wpadnijcie tylko na górę się pożegnać. -Wyszedł szybko, zostawiając nas samych. Odezwałam się pierwsza po długiej chwili niezdarnego milczenia: - Robi się późno, aja muszę jeszcze przygotować imprezę. Może skończymy na dzisiaj? - Dobra - zgodził się Will. - Idziemy. Znaleźliśmy Nataniela w pokoju na drugim piętrze. Był zajęty studiowaniem starych dokumentów, dla bez-pieczeństwa włożonych w koszulki. Pożegnaliśmy się, a on obiecał, że będzie szukał informacji o Enshim.
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz, zatrzymałam się przed samochodem. -Jakie masz plany? - zapytałam. Will spojrzał na niebo. - Niedługo się ściemni. Kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Zbliżała się pora jego czuwania. -Może zamiast sterczeć na dachu jak jakiś wiatro-łap, przyjdziesz i pomożesz przygotować imprezę? Albo przynajmniej pobędziesz z nami. Przecież nie musisz siedzieć sam przez cały czas. Zastanawiał się przez chwilę. - Tak jest lepiej. - Dlaczego? - Bo kiedy jestem blisko ciebie, zamiast cię wypatrywać, tracę czujność. - To nie rób tego. Posłał mi ten swój czarujący uśmiech, pierwszy raz tego dnia, a ja poczułam motylki w brzuchu. - Nic na to nie poradzę. - Sam mówiłeś, że kosiarze nie atakują za dnia. - Co nie znaczy, że nie mogą tego robić. Jeśli się trafi łatwy łup, to dlaczego nie? - Nie sądzisz, że przejdzie im ochota na atak, jeśli będziesz przy mnie zamiast na dachu? - To nie ma znaczenia. - Dlaczego? - Wiedzą, że potrafię wyczuć twój niepokój i że będę przy tobie bez względu na to, czy moje ciało jest blisko, czy nie. - Zawsze musisz mnie zgasić? - A ty zawsze zadajesz zbyt wiele pytań.
- Za to ty nigdy nie udzielasz wyczerpujących odpowiedzi. Jesteś okropny. Widzimy się później. Przychodzisz na imprezę? - Tak - odparł. - Chcesz, żebym przyszedł, więc przyjdę. - Super. Liczę na ciebie. - Zawsze możesz na mnie liczyć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz