czwartek, 5 lipca 2012

#2


Pewnie myslicie, e w weekend moge odetchnac od wszystkich Whitney Robertson
tego swiata.
Problem w tym, e moja siostra sie w nia zamienia. To znaczy w taka Whitney.
Na razie nie jest tak okropna jak Królowa Wredoty. Ale powoli do niej równa. Zdałam
sobie z tego sprawe w sobote rano, kiedy mama powiedziała, e musze isc z Frida na wielkie
otwarcie Stark Megastore, bo w wieku czternastu lat moja siostra jest jeszcze „za młoda”,
eby na takie imprezy chodzic sama.
Wstawcie w powy szym zdaniu słowo „głupia” zamiast „młoda”, a zrozumiecie, o co
z grubsza chodziło mamie.
Nie, eby Frida była uposledzona umysłowo. Tak jak ja dostała sie do Liceum
Autorskiego Tribeca z pełnym stypendium naukowym.
Ale ona po prostu zamienia sie w nastepna Whitney Robertson... Czy, wyra ajac sie
bardziej precyzyjnie, w ywego Trupa. Tak własnie okreslamy z Christopherem wiekszosc
ludzi z naszej klasy.
Oboje uwa amy, e to własnie popularni ludzie z LAT bardzo przypominaja zombie,
chocia , technicznie rzecz biorac, zaliczaja sie do ywych istot.
Poniewa jednak nie maja adnych własnych prawdziwych zainteresowan (a jesli
nawet, to dusza je w sobie, eby sie dopasowac do reszty) i robia to, co ich zdaniem bedzie
najlepiej wygladało na podaniu na studia, sa zwykłymi zombie.
Tak wiec wiekszosc uczniowskiej populacji Liceum Autorskiego Tribeca to ywe
Trupy.
To troche przera ajace obserwowac, jak własna siostra zamienia sie w zombie.
Niestety, nie da sie tego nijak powstrzymac. No, ewentualnie mo na maksymalnie czesto
robic jej publiczny obciach.
Mo e własnie dlatego moja młodsza siostra (kiedy sie urodziła, kolej wybierania
imienia przypadła na mame, wiec została Frida, po Fridzie Kahlo, meksykanskiej
feminizujacej malarce, znanej z autoportretów, na których widac jej zrosniete brwi i wasik)
tak bardzo sie ucieszyła, e mam isc razem z nia na wielkie otwarcie Stark Megastore.
- Mamooo! - jekneła. - Dlaczego Em? .Ona mi wszystko zepsuje.
- Niczego ci nie zepsuje - odparła mama, nie zwracajac uwagi na fochy Fridy. - Po
prostu dopilnuje, ebys bezpiecznie wróciła do domu.
- Przecie to dwie przecznice stad! - marudziła Frida.
Ale mama nie ustapiła. Ludzie protestowali, jeszcze zanim ruszyła budowa Stark
Megastore, bo dowiedzieli sie, e market zastapi warzywniak stojacy na opuszczonej parceli
na rogu Broadway i Houston. W tym warzywniaku kupowalismy zawsze sałate i banany, bo
na jakosci produktów w miejscowym Gristedes nie mo na polegac, a z kolei delikatesy
spo ywcze na Broadwayu, Dean & Deluca, sa o wiele za drogie.
Cała okolica sie skrzykneła, eby uratowac warzywniak, i za adała, eby Stark sie
wyniósł.
Ale mimo całego naszego pikietowania, listów do gazet, sabotowania placu budowy
przez Front Wyzwolenia Srodowiska Naturalnego - przysiegam, e z tym akurat nie miałam
nic wspólnego, wbrew temu, co sie chyba wydaje mamie i tacie - oraz obietnic bojkotu na
skale dzielnicy warzywniak zniknał, a na jego miejscu stanał Stark Megastore, czyli trzy
pietra kompaktów, filmów na DVD, gier komputerowych, elektroniki i ksia ek
(najmniejszego i najtrudniej dostepnego działu w sklepie). Gwarancja bankructwa dla
wszystkich miejscowych sklepów, które sprzedawały te towary - dzieki obni kom cen i
ciagłosci zaopatrzenia...
...I takim publicznym imprezom jak dzisiejsza: wypasione wielkie otwarcie, z
darmowym jedzeniem i piciem (StarkCola oraz Ciastka Stark i Precle Stark), z wystepami na
ywo paru najmodniejszych ostatnio gwiazd popu na wszystkich trzech pietrach i
mo liwoscia uzyskania potem od tych e gwiazd autografów na kompaktach.
Własnie dlatego Frida uparła sie pójsc.
Bo w przeciwienstwie do reszty naszej rodziny - i ludzi mieszkajacych po sasiedzku -
była zachwycona, e otwieraja nowy Stark Megastore o rzut beretem od okna jej pokoju (nie,
eby pozwalała sobie kiedykolwiek na cos tak déclassé jak rzucanie beretem). Było jej
najzupełniej obojetne, e warzywniak przenosi sie na zapuszczony, wystawiony na silne
wiatry róg ulic gdzies w Alphabet City, gdzie nie da sie dojsc na piechote z naszego domu,
wiec bedziemy zmuszeni do jedzenia przywiedłej sałaty i przejrzałych bananów z Gristedes.
- Przecie nic mi sie nie stanie - uparcie tłumaczyła mamie. - Bede uwa ała na
pikietujacych z FWSN. Jesli bedzie trzeba, zało e kask rowerowy.
Mama tylko przewróciła oczami.
- Mnie wcale nie chodzi o FWSN, tylko o Gabriela Lune - powiedziała.
Pucołowata twarz Fridy (no có , jest pucołowata, pucołowate policzki, proste jak drut
ciemne włosy, sredni wzrost, przecietna tusza i stopy rozmiar czterdziesci to nasze
genetyczne dziedzictwo, tak samo jak genetycznym dziedzictwem Whitney sa wydatne kosci
policzkowe i idealne wszystko inne) oblała sie czerwienia.
- Mamooo! - zawołała. - No co ty! Przecie on ma jakies dwadziescia lat. Nie
zainteresuje sie kims w moim wieku.
Tak powiedziała, ale po błysku w jej oczach mogłam sie zorientowac, e wcale w to
nie wierzy. W głebi duszy miała nadzieje, e Gabriel Luna zakocha sie w niej do szalenstwa,
kiedy bedzie podpisywał jej kompakt. Có , ja te kiedys miałam czternascie łat. Zaledwie
krótkie dwa i pół roku temu.
- Wiec nie powinnas miec nic przeciwko temu, eby siostra poszła z toba. Tak w razie
czego.
- Czego niby? - zapytała Frida.
- W razie, gdyby Gabriel Luna zaprosił cie na impreze do swojego luksusowego
apartamentu - odparła mama.
Widac było, e Frida własnie na cos takiego liczyła. Ale przecie nie miała zamiaru
sie do tego przyznac.
- Gabriel nie ma adnego luksusowego apartamentu. Nie dba o atrybuty sławy.
Kiedy wybuchnełam smiechem, słyszac o „atrybutach sławy”, spiorunowała mnie
wzrokiem i dodała:
- Naprawde nie dba. Mieszka w kawalerce gdzies w NoHo. On nie jest jednym z tych
slicznych chłopców z boys bandów, których Em tak nie cierpi. Sam pisze teksty i komponuje
muzyke. Chocia w swoim rodzinnym Londynie ju stał sie sensacja, mało kto poza
granicami Anglii wie, kim jest.
- Pomijajac wszystkie czytelniczki „CosmoGIRL!” - odparłam. - Bo własnie
zacytowałas słowo w słowo ich artykuł z zeszłego miesiaca. Łacznie z „atrybutami sławy”.
- A ty skad o tym wiesz? - burkneła. - Myslałam, e nie czytasz pism dla nastolatek,
tylko ten swój miesiecznik „Gry Elektroniczne” czy jak to sie tam nazywa.
- Owszem - przyznałam - ale kiedy ju skoncze, a twoje „CosmoGIRL!” to jedyne, co
wala sie po domu, jaki mam wybór?
- Mamooo! - zawołała Frida. Naprawde sie denerwowała, e Stark bezmyslnie
zaplanował swoje wielkie otwarcie na ostatni letni weekend, kiedy wszystkie inne
zaprzyjaznione z nia ywe Trupy „musiały” wyjechac do rodzinnych letnich domów w
Hamptons. Oczywiscie zapraszali ja, ale moja siostra predzej najadłaby sie tłuczonego szkła,
ni zrezygnowała z okazji spotkania prawdziwej gwiazdy chocby takiej, która nie mieszka w
luksusowym apartamencie. - Em wszystko popsuje. Nie rozumiesz tego? Wiesz, e ona jest
dziwadłem. I to nie maniakiem komputerowym, co byłoby jeszcze w miare, ale zwykłym
dziwadłem. Wiecznie tylko gra w te swoje głupie gry komputerowe z Christopherem, uczy sie
albo oglada obrzydliwe seriale medyczne na Discovery. Na pewno powie do Gabriela cos
wrednego i narobi mi obciachu.
- Nieprawda! - zaprotestowałam z ustami zapchanymi podgrzanym w mikrofalówce
gofrem.
- Własnie e tak - upierała sie Frida. - Zawsze jestes wredna dla facetów.
- Bzdura - stwierdziłam. - Udowodnij mi, e chocia raz byłam wredna dla
Christophera.
- Christopher Maloney to twój chłopak - odparła Frida, przewracajac oczami. - A ja
miałam na mysli fajnych facetów.
Słyszac tak bezczelne oszczerstwo - bo Christopher to wcale nie mój chłopak - o mały
włos nie zakrztusiłam sie gofrem. Nie, ebym czasami nie ałowała, e Christopher jest tylko
moim najlepszym kumplem, przyjacielem, scisle mówiac.
Ale có , on nigdy nie wyraził najmniejszej ochoty na to, ebysmy wyszli z nasza
przyjaznia nieco dalej poza etap platoniczny. W sumie, nawet nie jestem pewna, czy
kiedykolwiek do niego dotarło, e nie jestem facetem. Fakt, nie nale e do najbardziej
kobiecych dziewczyn na swiecie i naprawde chetnie cos bym w tej sprawie zrobiła, ale ilekroc
próbowałam poeksperymentowac z eyelinerem czy czyms takim, Frida wybuchała
histerycznym smiechem i mówiła mi: ,,Zmyj to, ale ju !”, zanim zda yłam wyjsc za próg
mieszkania.
No i zmywałam.
To troche niezwykłe, e moim najlepszym przyjacielem jest faceta ale, prawde
mówiac, od piatej klasy nie miałam adnej przyjaciółki. Tych kilka okazji, kiedy dziewczyny
mnie do siebie zapraszały, jeszcze w gimnazjum, wypadło tak... no có niezrecznie. Bo
zawsze konczyło sie na tym, e nie miałysmy sobie nic do powiedzenia.
Ja chciałam grac w gry wideo, a one wolały sie bawic w prawde albo kłamstwo (z
naciskiem na prawde, na przykład: „Czy to prawda, e kochasz sie w tym całym
Christopherze i tylko wmawiasz ludziom, e jestescie wyłacznie przyjaciółmi? Chcesz,
ebysmy mu powiedziały, co naprawde do niego czujesz?)
Nijak sie w tym nie widziałam, wiec mówiłam mamie, e wole zostac w domu i
poczytac.
To jedna z zalet posiadania rodziców, którzy wykładaja na uczelni. Rozumieja takie
odczucia, bo oni te zawsze woleli zostawac w domu i czytac.
Christopher był inny. Od tego dnia, kiedy prawie osiem lat temu krecił sie przy
cie arówce, która przywiozła wszystkie jego rzeczy, wiedziałam, e sie dogadamy.
Wiedziałam głównie dlatego, e zerknełam do pudła z napisem „gry wideo Chrisa” i
zobaczyłam, e lubimy te same gry RPG.
No i spedzamy ze soba tyle czasu, e ludzie uwa aja, e ze soba chodzimy, choc nic
nie mogłoby byc dalsze od prawdy (niestety).
Tak wiec nie chodzimy ze soba - i niewa ne, jak bardzo bym chciała, eby było
inaczej - ale nie spodobała mi sie uwaga Fridy, z której wynikało, e Christopher jest
nieatrakcyjny. Fakt, w standardowej definicji fajnego faceta ywych Trupów sie nie miesci.
Ma wprawdzie wymagane ponad metr osiemdziesiat wzrostu, jasne włosy i niebieskie oczy,
tylko e usiłuje sprawdzic, jak bardzo mo e zapuscic włosy, zanim doprowadzi do totalnego
szału swojego ojca (który wykłada nauki polityczne).
Siegaja mu ju prawie do ramion.
I nie spedza czterech godzin dziennie na podnoszeniu cie arów, wiec nie jest
miesniakiem z obsesja siłowni, jak chłopak Whitney, Jason Klein.
Ale to, e . T. nie mogłyby go uznac za atrakcyjnego, nie znaczy jeszcze, e nie jest
fajny.
- Dzieki - warknełam do Fridy. - Teraz sobie poczekasz, zanim Christopher znów
przyjdzie, eby ci przeformatowac dysk.
- On ma dłu sze włosy ni ja - odparła. - A wczoraj w stołówce ty wrzasnełas na
Jasona Kleina, eby sie zamknał, kiedy staliscie w kolejce po ketchup przy stole z dodatkami.
- No có - powiedziałam, wzruszajac ramionami - wczoraj miałam zły dzien.
Christopher, jak bedzie chciał, obetnie włosy. A Jason sam sie o to prosił.
- Przecie tylko powiedział, e woli kostiumy czirliderek, z amerykanskim dekoltem
od zimowych sweterków! - zawołała Frida.
- No có , to była seksistowska uwaga, Frido - wtraciła mama. Rzuciłam Fridzie
triumfujace spojrzenie znad swojego gofra. Ale ona i tak nie zamierzała odpuscic.
- Czirliderki te uprawiaja sport, mamo - upierała sie. - Kostiumy z amerykanskim
dekoltem daja im wieksza swobode ruchów ni sweterki, mniej je ograniczaja.
- O mój Bo e - jeknełam. - Chcesz spróbowac dostac sie do czirliderek, tak?
Frida wzieła głeboki oddech.
- Niewa ne. Po prostu niewa ne. Poprosze tate. On mi pozwoli isc samej.
- Nie, nie pozwoli - powiedziała mama. - I nie wa sie go budzic. Wiesz, e wczoraj
pózno wrócił.
Tata w tygodniu mieszka w New Haven, bo tam wykłada na Yale, i wraca do domu
tylko na weekendy (mał enstwom wykładowców nie jest lekko, jesli nie znajda pracy w tej
samej uczelni). Poniewa w zwiazku z tym doskwiera mu poczucie winy, zwykle pozwala
nam na wszystko. Gdyby Frida zapytała go, czy mo e jechac na weekend do Atlantic City z
meska dru yna pływacka, eby przepuscic w kasynie pieniadze na swoje przyszłe studia,
pewnie powiedziałby cos w rodzaju: ,,Jasne, czemu nie? Masz tu moja karte kredytowa, nie
ałuj sobie”.
Własnie dlatego mama nie spuszcza nas z oka, kiedy tata jest w domu. Doskonale
zdaje sobie sprawe, e okreciłybysmy go sobie wokół małego palca.
- O co chodzi z tym startowaniem do czirliderek? - spytała teraz. - Frida, musimy
porozmawiac...
Kiedy zaczeła opowiadac, e do dziewietnastego wieku kobietom nie wolno było
uprawiac meskich sportów w szkołach i dlatego zostały zdegradowane do stania z boku i
zagrzewania uprawiajacych sport me czyzn, co zaowocowało narodzinami czirlidingu, Frida
rzuciła mi spojrzenie, które mówiło: „Jeszcze mi za to zapłacisz!”
Zrozumiałam, e chce zemscic sie na mnie pózniej, na otwarciu Stark Megastore.
Nie myliłam sie.
Tylko stało sie to troche inaczej, ni sobie wyobra ałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz